Przyszłam z pracy, przygotowałam obiad-w międzyczasie włączyłam pranie. Wjechałam do garażu i uzupełniłam płyn chłodniczy w moim aucie. Przyszedł Bogo z pracy. Zdjadł obiad i pojechał ze swoją mamusią do lekarza. A ja w tym czasie: - ogarnęłam syf w kuchni i w salonie, - odkurzyłam cały dół domu, - potem oczywiście umyłam wszystkie podłogi, - wyciągnęłam pranie z suszarki i wszystko posegregowałam, - wyprasowałam chłopu koszule na delegację, - umyłam prysznic wraz ze ścianami oraz pół łazienki na górze, - jak przylazł chłop to go ostrzygłam i patrząc na zegarek: 19:40 stwierdzam: Ja: Pierdolę! Nic już dzisiaj nie robię! A Bogo: Jeszcze trzeba węgiel do pieca dorzucić... I tak...:) Od jutra znowu sama.