Dzięki Mysa! :)
Zebrałam się w sobie i ugotowałam dzisiaj cebulową, ogarnęłam kuchnię a potem siebie:) Peeling, maseczka, golenie, olejki i te sprawy.
Stwierdziłam, że sprzątanie to jednak zostawię na jutro rano w ramach "rozruchu":)
Przy tym robieniu koło siebie stwierdziłam, że nigdy tak gruba nie byłam...Masakra. Siedząc na bezrobociu przez 5 miesięcy tak się zastałam, że szok.
W cale mi nie było do śmiechu jak mi Bogo oświadczył, że nas na Andrzejki zapisał. Powiem szczerze, że wkurwiona byłam jak stado os. Bo po pierwsze to właśnie ja w ogóle się nie czuję ze sobą a po drugie to w szafie dla wieloryba też stroju brak...
No i na gwałt szukałam sukienki. Kupiłam, ale to kurwa z takim marsem na ryju, że masakra.
Finalnie dzień przed imprezą wyraziłam swoje zdecydowane NIE. NIE IDĘ I CHUJ. Może była obraza majestatu, ale jakoś mnie to już ni grzeje ni ziębi. Nie dość, że mi się okres spóźnia dwa tygodnie to nie pisane mi jest mi się uśmiechać jak tak wcale kolorowo nie jest...
No i tak. Praca jest, wszystko super fajnie, ale siedzę w biurze sama całymi dniami i nie mam nawet do kogo ryja otworzyć. Wracam do domu...pusto. I jak się nie obrócę to zawsze wiatr w gały...
Bigos na święta ugotowałam już. Poza tym pustka, bo nawet nie wiem czy moja zacna mamunia się pojawi wraz z siostrzyczką...
Zaprosiłam swoich znajomych z byłej pracy na urodziny z noclegiem 14:) Może być fajnie. Tylko chatę muszę przygotować na spanie dodatkowych 5 osób. I cholera nie mam tyle kołder!!!! Jak sobie wezmą po śpiworku to chyba się nic nie stanie, nie?
Dobrze, że to już piąteczek!
Jutro wieczorem urodziny kolegi. Mam nadzieje, że będzie delikatnie;-)
Zebrałam się w sobie i ugotowałam dzisiaj cebulową, ogarnęłam kuchnię a potem siebie:) Peeling, maseczka, golenie, olejki i te sprawy.
Stwierdziłam, że sprzątanie to jednak zostawię na jutro rano w ramach "rozruchu":)
Przy tym robieniu koło siebie stwierdziłam, że nigdy tak gruba nie byłam...Masakra. Siedząc na bezrobociu przez 5 miesięcy tak się zastałam, że szok.
W cale mi nie było do śmiechu jak mi Bogo oświadczył, że nas na Andrzejki zapisał. Powiem szczerze, że wkurwiona byłam jak stado os. Bo po pierwsze to właśnie ja w ogóle się nie czuję ze sobą a po drugie to w szafie dla wieloryba też stroju brak...
No i na gwałt szukałam sukienki. Kupiłam, ale to kurwa z takim marsem na ryju, że masakra.
Finalnie dzień przed imprezą wyraziłam swoje zdecydowane NIE. NIE IDĘ I CHUJ. Może była obraza majestatu, ale jakoś mnie to już ni grzeje ni ziębi. Nie dość, że mi się okres spóźnia dwa tygodnie to nie pisane mi jest mi się uśmiechać jak tak wcale kolorowo nie jest...
No i tak. Praca jest, wszystko super fajnie, ale siedzę w biurze sama całymi dniami i nie mam nawet do kogo ryja otworzyć. Wracam do domu...pusto. I jak się nie obrócę to zawsze wiatr w gały...
Bigos na święta ugotowałam już. Poza tym pustka, bo nawet nie wiem czy moja zacna mamunia się pojawi wraz z siostrzyczką...
Zaprosiłam swoich znajomych z byłej pracy na urodziny z noclegiem 14:) Może być fajnie. Tylko chatę muszę przygotować na spanie dodatkowych 5 osób. I cholera nie mam tyle kołder!!!! Jak sobie wezmą po śpiworku to chyba się nic nie stanie, nie?
Dobrze, że to już piąteczek!
Jutro wieczorem urodziny kolegi. Mam nadzieje, że będzie delikatnie;-)
Komentarze
Prześlij komentarz