Przejdź do głównej zawartości

Kwintesencja związku:)

Przyszłam z pracy, przygotowałam obiad-w międzyczasie włączyłam pranie. Wjechałam do garażu i uzupełniłam płyn chłodniczy w moim aucie.
Przyszedł Bogo z pracy. Zdjadł obiad i pojechał ze swoją mamusią do lekarza. A ja w tym czasie:
- ogarnęłam syf w kuchni i w salonie,
- odkurzyłam cały dół domu,
- potem oczywiście umyłam wszystkie podłogi,
- wyciągnęłam pranie z suszarki i wszystko posegregowałam,
- wyprasowałam chłopu koszule na delegację,
- umyłam prysznic wraz ze ścianami oraz pół łazienki na górze,
- jak przylazł chłop to go ostrzygłam i patrząc na zegarek: 19:40 stwierdzam:
Ja: Pierdolę! Nic już dzisiaj nie robię!
A Bogo: Jeszcze trzeba węgiel do pieca dorzucić...
I tak...:)
Od jutra znowu sama.


Komentarze

  1. śmiało przyjeżdżaj do mnie- wiesz ile u mnie pracy znajdziesz?! a do pieca nie będziesz musiała dorzucać, obiecuję;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha:) U mnie trzy pokoje czekają na odgruzowanie i na to mi weny jakoś brakuje:) A niedługo goście przyjadą i niestety muszę znaleźć wewnętrzną siłę żeby to ogarnąć...

      Usuń
    2. jak chcą nocować niech sobie odgruzują;-P będzie, będzie zabawa będzie się działo...:-P

      Usuń
    3. Jak wszyscy będą "pod wpływem" to i tak nie zauważą syfu :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Może mi ulży...

 Tak się właśnie zastanawiałam, czy to miejsce jeszcze istnieje:) A jednak! :) Szukam upustu swoich myśli, które powoli mnie zabijają od środka. Za dużo ich na raz. Swoimi czasy pisanie potrafiło jakoś uporządkować to, co dzieje się u mnie w bani. Mam  nadzieję, że teraz też tak będzie. Stało się z mojego wyboru, że jestem w miejscu gdzie nie wiem jak się odnaleźć. Całkowicie jestem sparaliżowana. Mam w głowie jeden wielki chaos i wielkiego nerwa, co ja teraz pocznę. Już zapomniałam jak się pisze nawet. Dziwne uczucie... Tyle bym chciał na raz opisać, ale niestety nie umiem tego ubrać w słowa. Wszystko muszę sobie jakoś poukładać w głowie. Mam nadzieję, że uda mi się to jakoś sprawnie ogarnąć, bo szkoda czasu na zbędne pierdolenie;-)  to na razie tak dla pierwszego oddechu... Ufff...

Ślub i te wszystkie pierdoły, które mnie wkurwiają...

22 marca jest data zero...I jak na razie to zaproszenia doszły, nie wszystkie rozdane...Obrączki doszły w tym moja za mała...Sukienki nie mam bo kurwa w żadną się nie mieszczę a jak już się zmieszczę to wyglądam jak pierdolona wieśniara...Jakbym chciała tak wyglądać to bez problemu byśmy załatwili sytuację:) Ślub bierzemy w kaloszkach i dresikach- na imprezę styl dowolny. I wszyscy (WSZYSCY) byliby zadowoleni :) Po za tym nie widzę tego, że do urzędu chce mi się zwalić cały zakład mojego przyszłego męża... Moi znajomi zaakceptowali fakt, że nie chcę "obcych" na ślubie i wiedzą, że będzie impreza "po" i to im wystarcza. Nie kumam faktu, że Bogdana znajomi nie przyjmują tego do wiadomości. Skoro wszyscy mogą uczestniczyć w tym wydarzeniu w USC to dlaczego nie ONI... Nie wiem jak mam to przyjąć do wiadomości... Przed chwilą wróciłam od kochanej sąsiadki z imienin:) i ona mi powiedziała, że to naturalne, że jak ktoś chce przyjść na ślub to po prostu przychodzi...

Meldunek

Hello. Siedzę tak cicho, bo w zasadzie co tu pisać jak nie jest za wesoło . Miałam opowiedzieć o SPA i o morzu...W SPA było przezajebiście! Pogodę mieliśmy taką, że lepszej nie mogłabym sobie na Święta wymarzyć. Połaziliśmy nieco po górach, popływaliśmy w basenie i pomoczyliśmy dupska w jackuzzi. Dodatkowo skorzystaliśmy również z masaży  a ja jeszcze z magnetoterapii z nadzieją, że pomoże mi na te nieszczęsne korzonki. Tydzień na morzem był też zajebisty :) Zawsze chciałam pojechać nad morze w zimie...i już nie chcę! ;-) Majówka z taką temperaturą i lodowatym wiatrem, że pierwszy raz w życiu jednorazowo miałam na sobie tyle warstw, że ledwo mogłam chodzić. Tak się cieszyłam, że wzięłam zimową kurtkę! Ogólnie wyjazd udany, ale mam nadzieję, że następnym razem będzie ciut cieplej;-) Oczywiście na plaży leżeliśmy! Dwa koce, parawan, zimowe kurtki i szaliki (wytrzymaliśmy aż całą godzinę). Temperatura odczuwalna była jakieś 7 stopni ale słońce świeciło jak w sierpniu :) A tak na