Przejdź do głównej zawartości

Wczoraj wieczorem...

Godzina 22. Informuję Boga, że idę spać. Cisza...Powtarzam więc komunikat i macham łapami przed jego oczami.
B: Przyjąłem do wiadomości.
No to git. Polazłam na górę i grzecznie ułożyłam się do spania. Bogo zaś świrował na dole jakieś dziesięć minut ( nie wiem ile bo własnie odpływałam). I tak mi już dobrze, już zasypiam i słyszę, że chłop idzie po schodach i śpiewa!!! Po czym zaczyna sobie gadać...
Wkurwiłam się przednio, bo już mi było tak dobrze a tu pobudka! No to mówię mu, żeby czasami pomyślał chwilę, bo ja tu śpię już a on mi dyskotekę robi z sypiali. Przeprosił, wlazł pod kołdrę, buzi, dobranoc i śpimy.
Nie wiem ile czasu znowu minęło, ale znowu odpływam a tu za plecami:
B: Słyszysz?! Jeleń nie ryczy!!!!
Kurtyna...

Komentarze

  1. Mnie tak jedna sowa nie dawała spać. Darła ryja w środku nocy jak głupia.
    Najlepsze są takie momenty jak chłop coś palnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od wczoraj są dwa jelenie...
    Wczoraj oglądalismy horror Dziedzictwo i tam taka dziewczynka wydaje taki dźwięk...hmmm jak Osioł ze Shreka jak jechali na zamek....no takie jakby cmokanie:)
    I oczywiście, co mi przed snem robił?! :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Może mi ulży...

 Tak się właśnie zastanawiałam, czy to miejsce jeszcze istnieje:) A jednak! :) Szukam upustu swoich myśli, które powoli mnie zabijają od środka. Za dużo ich na raz. Swoimi czasy pisanie potrafiło jakoś uporządkować to, co dzieje się u mnie w bani. Mam  nadzieję, że teraz też tak będzie. Stało się z mojego wyboru, że jestem w miejscu gdzie nie wiem jak się odnaleźć. Całkowicie jestem sparaliżowana. Mam w głowie jeden wielki chaos i wielkiego nerwa, co ja teraz pocznę. Już zapomniałam jak się pisze nawet. Dziwne uczucie... Tyle bym chciał na raz opisać, ale niestety nie umiem tego ubrać w słowa. Wszystko muszę sobie jakoś poukładać w głowie. Mam nadzieję, że uda mi się to jakoś sprawnie ogarnąć, bo szkoda czasu na zbędne pierdolenie;-)  to na razie tak dla pierwszego oddechu... Ufff...

W końcu.

W końcu mogę napisać, że już po wszystkim. Po ślubie, po przyjęciu weselnym z rodzina i po wczorajszej bibie ze znajomymi naszymi wszelakimi aczkolwiek najbliższymi :) Te ostatnie trzy tygodnie to była jakaś masakra.(ale to potem) Uroczystości wszystkie się udały, oprócz tego że poryczałam się przy składaniu przysięgi i mój własny ojciec to nagrał.... Trzy dni z moja rodzina w domu przebiegły bez spięć, aczkolwiek już mi się nieco gotowało w gardełku...Wiadomo, co za dużo to niezdrowo:) Przeżyłam fryzjerów, mejkapy i cały ten szum. Najlepsze było jak z siostrą pojechałyśmy do fryzjera i kosmetyczki a chłopakom zostawiliśmy dekorowanie samochodu. To, co zobaczyłyśmy po powrocie to była masakra :D. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęć. Dwa wiszące balony na lusterkach i żałobna wstążka koło maski :) No nie da się  tego ubrać w słowa. Najlepiej na przyjęciu bawiliśmy się MY :) i chyba właśnie o to chodziło. Wczoraj zaś mieliśmy imprezę tylko dla znajomych. Też było superowo. Tańce i sz...

Meldunek

Hello. Siedzę tak cicho, bo w zasadzie co tu pisać jak nie jest za wesoło . Miałam opowiedzieć o SPA i o morzu...W SPA było przezajebiście! Pogodę mieliśmy taką, że lepszej nie mogłabym sobie na Święta wymarzyć. Połaziliśmy nieco po górach, popływaliśmy w basenie i pomoczyliśmy dupska w jackuzzi. Dodatkowo skorzystaliśmy również z masaży  a ja jeszcze z magnetoterapii z nadzieją, że pomoże mi na te nieszczęsne korzonki. Tydzień na morzem był też zajebisty :) Zawsze chciałam pojechać nad morze w zimie...i już nie chcę! ;-) Majówka z taką temperaturą i lodowatym wiatrem, że pierwszy raz w życiu jednorazowo miałam na sobie tyle warstw, że ledwo mogłam chodzić. Tak się cieszyłam, że wzięłam zimową kurtkę! Ogólnie wyjazd udany, ale mam nadzieję, że następnym razem będzie ciut cieplej;-) Oczywiście na plaży leżeliśmy! Dwa koce, parawan, zimowe kurtki i szaliki (wytrzymaliśmy aż całą godzinę). Temperatura odczuwalna była jakieś 7 stopni ale słońce świeciło jak w sierpniu :) A tak...