Przejdź do głównej zawartości

Codzienność

Chciałam tyle napisać. Mam tyle do nadrobienia, ale jakoś nie mogę. Na chwilę obecna to mi smutno. Dzisiaj moja siostra ma urodziny a mnie tam nie ma. Z resztą jej też nie ma bo ma wyjazd służbowy...
Ale tak w ogóle to brakuje mi "mojego" towarzystwa. Takiego od głupich gadek i śmiania się do rozpuku przez pół godziny.
Jestem tu sama w zasadzie. Nie mam z kim pogadać o głupotach. Jest Bogo oczywiście, ale wiadomo, że facet to nie kobieta:) I to od plotek;-) Jest sąsiadka, super babka, ale wiadomo, że co za dużo to niezdrowo:) Są przyjaciele Boga, ale no właśnie to są jego przyjaciele. Żyjemy ze sobą super dobrze i bardzo ich lubię, ale to nie jest to "moje". Ciężko tak samej na tym wygwizdowiu....
I jeszcze dzisiaj sama w domu jestem bo chłop ma spotkanie firmowe i chyba mam mega PMS...
Ja pierdolę...

Komentarze

  1. Nawet nie wiesz jak cię rozumiem. Kiedy my się przeprowadziliśmy na ten nasz wygwizdów to też nie było do kogo pyska otworzyć, w sumie to dalej nie ma, bo z sąsiadami mamy dwa różne światy, tyle że już przywykłam. Jedną mam tylko taką dobrą koleżankę z okolicy, myślę, że znajomość jest na dobrej drodze do przyjaźni, a po za tym to mnóstwo osób niby internetowych, ale bardzo realnych, do których zawsze mogę napisać, zadzwonić, pojechać tak jak i oni do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej boli, że siostra i matka w ogóle nie mają ochoty mnie odwiedzić. Nawet nie wiem czy w tym roku na Święta przyjadą...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Może mi ulży...

 Tak się właśnie zastanawiałam, czy to miejsce jeszcze istnieje:) A jednak! :) Szukam upustu swoich myśli, które powoli mnie zabijają od środka. Za dużo ich na raz. Swoimi czasy pisanie potrafiło jakoś uporządkować to, co dzieje się u mnie w bani. Mam  nadzieję, że teraz też tak będzie. Stało się z mojego wyboru, że jestem w miejscu gdzie nie wiem jak się odnaleźć. Całkowicie jestem sparaliżowana. Mam w głowie jeden wielki chaos i wielkiego nerwa, co ja teraz pocznę. Już zapomniałam jak się pisze nawet. Dziwne uczucie... Tyle bym chciał na raz opisać, ale niestety nie umiem tego ubrać w słowa. Wszystko muszę sobie jakoś poukładać w głowie. Mam nadzieję, że uda mi się to jakoś sprawnie ogarnąć, bo szkoda czasu na zbędne pierdolenie;-)  to na razie tak dla pierwszego oddechu... Ufff...

W końcu.

W końcu mogę napisać, że już po wszystkim. Po ślubie, po przyjęciu weselnym z rodzina i po wczorajszej bibie ze znajomymi naszymi wszelakimi aczkolwiek najbliższymi :) Te ostatnie trzy tygodnie to była jakaś masakra.(ale to potem) Uroczystości wszystkie się udały, oprócz tego że poryczałam się przy składaniu przysięgi i mój własny ojciec to nagrał.... Trzy dni z moja rodzina w domu przebiegły bez spięć, aczkolwiek już mi się nieco gotowało w gardełku...Wiadomo, co za dużo to niezdrowo:) Przeżyłam fryzjerów, mejkapy i cały ten szum. Najlepsze było jak z siostrą pojechałyśmy do fryzjera i kosmetyczki a chłopakom zostawiliśmy dekorowanie samochodu. To, co zobaczyłyśmy po powrocie to była masakra :D. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęć. Dwa wiszące balony na lusterkach i żałobna wstążka koło maski :) No nie da się  tego ubrać w słowa. Najlepiej na przyjęciu bawiliśmy się MY :) i chyba właśnie o to chodziło. Wczoraj zaś mieliśmy imprezę tylko dla znajomych. Też było superowo. Tańce i sz...

Meldunek

Hello. Siedzę tak cicho, bo w zasadzie co tu pisać jak nie jest za wesoło . Miałam opowiedzieć o SPA i o morzu...W SPA było przezajebiście! Pogodę mieliśmy taką, że lepszej nie mogłabym sobie na Święta wymarzyć. Połaziliśmy nieco po górach, popływaliśmy w basenie i pomoczyliśmy dupska w jackuzzi. Dodatkowo skorzystaliśmy również z masaży  a ja jeszcze z magnetoterapii z nadzieją, że pomoże mi na te nieszczęsne korzonki. Tydzień na morzem był też zajebisty :) Zawsze chciałam pojechać nad morze w zimie...i już nie chcę! ;-) Majówka z taką temperaturą i lodowatym wiatrem, że pierwszy raz w życiu jednorazowo miałam na sobie tyle warstw, że ledwo mogłam chodzić. Tak się cieszyłam, że wzięłam zimową kurtkę! Ogólnie wyjazd udany, ale mam nadzieję, że następnym razem będzie ciut cieplej;-) Oczywiście na plaży leżeliśmy! Dwa koce, parawan, zimowe kurtki i szaliki (wytrzymaliśmy aż całą godzinę). Temperatura odczuwalna była jakieś 7 stopni ale słońce świeciło jak w sierpniu :) A tak...