Przejdź do głównej zawartości

Meldunek


Hello. Siedzę tak cicho, bo w zasadzie co tu pisać jak nie jest za wesoło .
Miałam opowiedzieć o SPA i o morzu...W SPA było przezajebiście! Pogodę mieliśmy taką, że lepszej nie mogłabym sobie na Święta wymarzyć. Połaziliśmy nieco po górach, popływaliśmy w basenie i pomoczyliśmy dupska w jackuzzi. Dodatkowo skorzystaliśmy również z masaży  a ja jeszcze z magnetoterapii z nadzieją, że pomoże mi na te nieszczęsne korzonki.
Tydzień na morzem był też zajebisty :) Zawsze chciałam pojechać nad morze w zimie...i już nie chcę! ;-) Majówka z taką temperaturą i lodowatym wiatrem, że pierwszy raz w życiu jednorazowo miałam na sobie tyle warstw, że ledwo mogłam chodzić. Tak się cieszyłam, że wzięłam zimową kurtkę!
Ogólnie wyjazd udany, ale mam nadzieję, że następnym razem będzie ciut cieplej;-) Oczywiście na plaży leżeliśmy! Dwa koce, parawan, zimowe kurtki i szaliki (wytrzymaliśmy aż całą godzinę). Temperatura odczuwalna była jakieś 7 stopni ale słońce świeciło jak w sierpniu :)
A tak na bieżąco to po tej całej rwie kulszowej ból zszedł mi na lewą nogę i dodatkowo zaczęła mi drętwieć aż po same palce.
Siedzenie w pracy osiem godzin to dla mnie mega udręka.W zasadzie jestem ciągle unieruchomiona. Polazłam w końcu do ponoć najlepszego fizjoterapeuty w mieście. Pan zrobił wywiad i tak mnie zaczął naciskać, nastawiać i naciągać, że pierwszy raz w życiu tak ryczałam z bólu i nie miałam na to żadnego wpływu. Diagnoza niestety nie była pozytywna ponieważ Pan stwierdził, że nie może mi pomóc bo przyczyny bólu widzi całkowicie gdzieś indziej niż od kręgosłupa.
Nie chcę nic więcej zapeszać. Teraz przede mną maraton po lekarzach- na pierwszy rzut od typowo kobiecych spraw.
Muszę przyznać, że stres ogromy.
Jutro jadę na badania krwi. Nie wiem jak to będzie bo od wczoraj mam jelitówkę i zdycham w domu...
Tak to u mnie wygląda na dzień dzisiejszy. Dlatego też nawet pisać mi się za bardzo nie chce.

Komentarze

  1. Jo, jo, jo... jak tam te badania. Przy osłabieniu tzn. jelitowce i tak mogą wyjść sfałszowane. Przede mną też seria badań więc wiem co czujesz. Masakra, aż się rzygać że stresu chce.
    Tymczasem trzymam kciuki... A nóż widelec będzie dobrze.
    Najważniejsze że się wybyczyliście nad morzem... no i spa... w chin zazdro 🤫😀😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A weź...wyniki takie tragiczne, że szok. A wczoraj jeszcze byłam u ginekologa i ta wizyta zostawiła u mnie traumatyczny ślad na psychice. Kurwa, nie wiem już gdzie mam uderzyć i do kogo, żeby ktokolwiek powiedział co mi się dzieje. Nie wiem po co płace co miesiąc grubą kasę za prywatną opiekę lekarską. Z takim buractwem i niekompetencją się spotykam, że człowiekowi tylko płacz zostaje. W dodatku ja tu żadnych lekarzy nie znam. Nikt z otoczenia nie miał nigdy problemów zdrowotnych to i nie ma nikogo do polecenia. Na opinii z internetu nie ma co liczyć, bo ten debil u którego wczoraj byłam to ponoć cud a nie lekarz...
      No mówię Ci nic tylko się położyć i zdechnąć:)
      Tym bardziej trzymam kciuki za Ciebie;-)

      Usuń
    2. U mnie wyniki krwi zawsze są nie teges... nawet jak jestem "zdrowa". A co do reszty to zgadzam sie. Nasza służba zdrowia to totalna porażka. Płaci człowiek co miesiąc olbrzymie składki, a i tak wszędzie masakracja. Z tymi połączeniami z neta to rozumiem doskonale. Jakiś czas temu wzięłam Gutkowi dentystke z takiego polecenia. 4 czwórki mu leczyla. Wszystkie niby były porządnie zrobione. Za każdego blisko 200 zł zapłaciłam. A po pół roku okazało się, że jedna po drugiej od środka ma ropę. I dopiero się zaczęło. Gorączka i smród z buzi. Jak poszłam z nim do innego dentysty, to on aż się żachnął. Dobrze że to były mleczaki. Ale jakby co to opinie babka miała super na necie ;)
      W każdym razie nie poddawaj się. Zdrówka życzę i szukaj kochany alutku lekarza- Do skutku!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Może mi ulży...

 Tak się właśnie zastanawiałam, czy to miejsce jeszcze istnieje:) A jednak! :) Szukam upustu swoich myśli, które powoli mnie zabijają od środka. Za dużo ich na raz. Swoimi czasy pisanie potrafiło jakoś uporządkować to, co dzieje się u mnie w bani. Mam  nadzieję, że teraz też tak będzie. Stało się z mojego wyboru, że jestem w miejscu gdzie nie wiem jak się odnaleźć. Całkowicie jestem sparaliżowana. Mam w głowie jeden wielki chaos i wielkiego nerwa, co ja teraz pocznę. Już zapomniałam jak się pisze nawet. Dziwne uczucie... Tyle bym chciał na raz opisać, ale niestety nie umiem tego ubrać w słowa. Wszystko muszę sobie jakoś poukładać w głowie. Mam nadzieję, że uda mi się to jakoś sprawnie ogarnąć, bo szkoda czasu na zbędne pierdolenie;-)  to na razie tak dla pierwszego oddechu... Ufff...

W końcu.

W końcu mogę napisać, że już po wszystkim. Po ślubie, po przyjęciu weselnym z rodzina i po wczorajszej bibie ze znajomymi naszymi wszelakimi aczkolwiek najbliższymi :) Te ostatnie trzy tygodnie to była jakaś masakra.(ale to potem) Uroczystości wszystkie się udały, oprócz tego że poryczałam się przy składaniu przysięgi i mój własny ojciec to nagrał.... Trzy dni z moja rodzina w domu przebiegły bez spięć, aczkolwiek już mi się nieco gotowało w gardełku...Wiadomo, co za dużo to niezdrowo:) Przeżyłam fryzjerów, mejkapy i cały ten szum. Najlepsze było jak z siostrą pojechałyśmy do fryzjera i kosmetyczki a chłopakom zostawiliśmy dekorowanie samochodu. To, co zobaczyłyśmy po powrocie to była masakra :D. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęć. Dwa wiszące balony na lusterkach i żałobna wstążka koło maski :) No nie da się  tego ubrać w słowa. Najlepiej na przyjęciu bawiliśmy się MY :) i chyba właśnie o to chodziło. Wczoraj zaś mieliśmy imprezę tylko dla znajomych. Też było superowo. Tańce i sz...